Ściąć Edwarda II, czyli ineksprymable a konstytucja

Gilotyna

W ostatnich tygodniach zdarzyło mi się co najmniej kilkukrotnie musieć odpowiadać na wyrażane często pytanie-pretensje: „Dlaczego chcecie zmieniać Dreamland w kwestii ustroju? Przecież mamy demokrację, bezpośrednią, wybory Premiera… Jakich ustępstw się będziecie jeszcze domagać?”.  Postanowiłem się zająć tematem, aby uzyskać artykuł który sprawi, że nie będę musiał się powtarzać, a tylko linkować. W praktyce – będę zapewne musiał się napowtarzać jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt razy w dyskusji nad tym artykułem. Życie komunisty rzadko bywa proste.

1345254021008
No nie, komuniści znowu piszą o męskich narządach płciowych. Skrajna degeneracja.

A zatem, czemu Ci komuniści tak się przyczepili tego króla? Czy jego rytualna autokastracja, przeprowadzona na wzór skopców, im nie wystarcza? Otóż nie. Dlaczego? Bo żadnej kastracji nie było. Wszystkie królewskie… prerogatywy są na miejscu: w całości, bez uszczerbków. Zostały jedynie odpowiednio schowane, przewiązane i ukryte – tak, żeby nawet najbardziej obcisłe ineksprymable ich nie ujawniały. Nadal jednak wystarczy pociągnąć za odpowiedni łańcuszek – i niczym deus ex machina pojawią się, aby – wg. rojalistów – ratować kraj przed zagładą.

W dyskusji nad parlamentem wybieralnym, między innymi, pojawił się kilka razy argument: „Czemu nie chcecie pozwolić aby każdy mógł decydować o sobie?”. Wtedy nie było to istotą dyskusji, ale teraz warto na to zwrócić uwagę. Otóż takiej możliwości obecnie nie maja obywatele. Nie mają jednostkowo i nie mają jako ogół. Każda decyzja, jaką podejmą musi uzyskać akceptację siły wyższej – króla, który w miejsce ustawy może w każdej chwili wprowadzić swój dekret. Więcej! „Dobry pan” nie tylko ma tu rolę hamulcowego, opiekuna dzieci co by ręki w kontakt nie włożyły. Jeżeli w swojej kolektywnej mądrości, która predestynuje ich wszakże wszystkich do zasiadania w Parlamencie, nie zdecydują się podjąć jakiejś konkretnej decyzji – to taką decyzję król podejmie za nich. Ludzki to  Pan który swe sługi wyręcza, czyż nie? A co z wolą obywateli? No o tym już wielcy obrońcy demokracji bezpośredniej i Parlamentu w obecnym kształcie zapominają.

zanik
ODERWEM WAS OD KORYTA, KRYPTOKOMUHY, SŁYSZYCIE?!

Już słyszę ten szum, to drżenie, które przechodzi przez szeregi wojska królewskiego: „Przecież Jaśniepan nic takiego nie zrobił i nie zrobi, bo jest dobry”. Ci co bardziej zdroworozsądkowi będą argumentować, że nie zrobi choćby ze względu na własny interes, bo król nie może się opierać społeczeństwu. Powołają się też na dość konsekwentnie realizowany „program” króla, który zakłada dopuszczenie skrajnego nawet pluralizmu, łącznie z okresowym wypuszczeniem Zanika z klatki. Tyle, że to samo w sobie wskazuje na główną słabość założeń: trwałość postawy króla.

Wiadomo – Edward II to nie Piotr II Grzegorz. Ba, nawet porównanie Jacquesa de Brolle z Khandem pod względem stabilności wypada na korzyść tego pierwszego. Nie zmienia to faktu, że po jakimś czasie komuś uda się na królewski odcisk nadepnąć, wywołując typową lawinę. Zawsze też może się okazać, że zmiana okoliczności zmieni priorytety – po okresie otwartości, gromadzenia sił, będzie trzeba ściągnąć zapuszczoną sieć i w przekonaniu króla, ustabilizować kurs. A że część zgromadzonych wartości, idei i ludzi przeleci przez oczka sieci? Cóż, może się okazać, że będzie to cena, którą będzie gotów zapłacić.

dzielny rycerz Senancour w starciu z jadowitym smokiem Radzieckaugiem
Dzielny rycerz Senancour w starciu z jadowitym gadem Radzieckaugiem. It’s not very effective.

Edward II to władca rozsądny. Wie, że na samych paladynach nie zbuduje królestwa, bo paladyni bez celu szybko tracą motywację. Edward II dlatego słusznie uznał, że potrzebuje nieco smoków i innych mitycznych stworów, które tu i tam postraszą i podniosą ciśnienie błędnym rycerzom, którzy na nowo wypolerują pancerze i ruszą w pole. Czy jednak król jest w myśl tego eksperymentu  w stanie faktycznie popuścić cugle państwa i pozwolić mu iść  we własnym kierunku? Czy też w odpowiedniej chwili zadośćuczyni  swoim paladynom, aby Ci, rozczarowani nadmierną spolegliwością monarchy, nie odwrócili się w końcu od tronu?

Wreszcie, nawet zakładając pełną szczerość i wierność swoim postulatom u obecnie nam panującego, należy pamiętać, że żadne panowanie nie jest wieczne. Edward II, jak jego poprzednicy, może się wypalić, zmęczyć – i tron opuścić. Kto zasiądzie po nim? Równie dobrze może się to okazać ktoś z grona dzisiejszych paladynów, o wiele mniej wyrozumiałych wobec „wchodzących w szkodę” potworów.

Podsumowując – jeżeli chcemy, aby Królestwo Dreamlandu mogło faktycznie uchodzić za państwo demokratyczne, to ta demokracja nie może być tylko pozorem, wyłącznie wyznaczona stylem panowania. Musi być odzwierciedlona w prawie. Społeczeństwo musi mieć możliwość decydowania o państwie i jego kształcie – w tym i o następcy tronu. Parlament musi mieć prawo uchwalać ustawy i musi mieć prawo bezwzględnego uchylenia weta królewskiego. Umowy międzynarodowe muszą być ratyfikowane przez Parlament. Dekrety królewskie powinny być zlikwidowane w dalszej perspektywie, w krótszej należy je ograniczyć do zakresu kwestii dot. prerogatyw króla i wprowadzić stosowną kontrasygnatę.  Teraźniejszość i przyszłość kraju nie może być złożona na jednej osobie. Musimy ustalać ją wspólnie, jako całe społeczeństwo.


PS. Tak, tytuł to był clickbait. Hey, it worked!

O Autorze
Prezerwatyw Tradycja Radziecki W mikroświecie od 2005 roku. Mieszkaniec wielu krajów, w Dreamlandzie od 2016 r. Współzałożyciel KPD. Literat, heraldyk, grafik i polityk.

2 myśli na temat “Ściąć Edwarda II, czyli ineksprymable a konstytucja

  1. Kontrasygnatę się wprowadza, jeżeli pewna grupa osób uważa monarchę za takiego, który ma nierówno pod sufitem, a że komunisty są zakochane w równości podłogi, po której łażą, łajzy jedne, to będą sufit także traktować jako podłogę i nawet, te komunisty, będą próbowały łazić po suficie, bo się za dużo filmów science-fiction naoglądali o superbohaterach itd., prawda Radziu, Ty komusza mordo? 😛

    Jak już komuchy uznają sufit za podłogę, to jest to prosta droga, aby widelec uznać za nóż, a łyżkę za widelec, co daje nam sytuację, w której czerwone ryje wpierdzielają zupę widelcem, bo uznają ją za łyżkę. 😀

    Przezabawni, kuźwa, jesteście. 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *