Królowa z jajami idzie na korridę

Herb nowej królowej: w polu w słup w 1/3 błękitnym i w 2/3 czerwonym dwa skrzyżowane dorsze, naturalne, poniżej między nimi dwie róże, srebrne. W głowicy, srebrnej, ornament ludowy, czerwony.

Dla jednych skrajne zaskoczenie, dla innych logiczna konsekwencja chaosu, jaki ogarnął Dreamland pod koniec panowania Alfreda i po jego abdykacji. Karolina Aleksandra, znana uprzednio jako Karolina von Lichtenstein, po dłuższych deliberacjach została wskazana przez króla seniora Edwarda II na następczynię tronu Dreamlandu.


Strzelił z dupy król, niech żyje królowa

Wyznaczenie nowej monarchini łączy się z wieloma „pierwszymi razami” w historii Dreamlandu. Karolina Aleksandra będzie nie tylko pierwszą królową w historii, ale także pierwszą władczynią nie wyznaczoną przez ustępującego Króla, oraz pierwszą władczynią, która obejmie tron przybywając wprost „zza granicy”, bez wcześniejszego posiadania obywatelstwa Dreamlandu. 

Trzeba przyznać – nowa Królowa ma za sobą epizod w Dreamlandzie, gdzie sprawowała przez pewien czas urząd rektorki Uniwersytetu Królewskiego, choć bez żadnych znaczących osiągnięć. Ponadto z rąk Edwarda II otrzymała swego czasu najwyższe odznaczenie czyli Order Czerwonego Orła za rozwój stosunków między Dreamlandem a Sarmacją. Co jakiś czas można było ją też spotkać na naszym forum czy IRCu.

Tym niemniej  dla przynajmniej części obywateli pozostaje osobą nie tyle z zewnątrz, co wręcz w dużej mierze obcą. W obecnej sytuacji jest to jej główna zaleta – jej kandydaturę należy odczytywać jako akt desperacji w ratowaniu monarchii, chęć ucieczki poza splątaną podjazdową wojenką gromadę dreamlandzkich drabów, z których żaden nie mógłby wstąpić na tron bez wybuchu wojny domowej.

Karolina Aleksandra w pigułce

„Na trzeźwo nie da rady tego ogarnąć” (fot. Encykl. Wandejska)

Kim zatem jest nowa Królowa? Na scenę mikronacyjną weszła dekadę temu, w 2007 – po krótkim pobycie w Scholandii przeniosła się do Sarmacji, gdzie początkowo zdobyła szerokie uznanie jako drag king o pseudonimie Konrad, aby następnie pozbyć się tej estradowej persony i wejść na poważnie do polityki. 

Po jej dziesięcioletniej karierze w Sarmacji nie sposób wymienić wszystkich zajmowanych stanowisk i funkcji – dość powiedzieć, że było ich wiele, łącznie z najwyższymi: ministerialnymi i stołkiem kanclerskim. Zdarzyło jej się też stać na czele prowincji. Robiła w gos, w kulturze i w dziennikarstwie. Dość powiedzieć, że z nadmiaru zasług (wycenianych w Sarmacji „wsiami lennymi”) nosi potrójny tytuł Diuszesy-Markizy-Baronessy (kombinacja bodaj druga wśród wszystkich sarmackich) a jej liczba tamtejszych odznaczeń przekracza pół setki.  Była kilkukrotnie typowana na tron sarmacki, choć oficjalnie nigdy się o niego nie ubiegała. 

Regionalnie związana była wpierw z Sclavinią i Trizondalem, następnie działała w Teutonii jak i później w przywróconej Sclavinii. W momencie przenosin do pałacu w Ekorzynie była mieszkanką starosarmackiego Czarnolasu.

Przedtronowy Jacques de Brolle w artykule Kuriera „Osobowość i osobliwość: przywództwo w epoce przejściowej” pisał o niej: Jeśli inteligencja może być seksowna, to taką właśnie jest Karolina von Lichtenstein. Czy to ten platoniczny (?) romans, a przynajmniej jednoznaczna słabość króla-seniora do nowej Królowej była źródłem nominacji? Czy też kierował się wyłącznie dobrem państwa według innej myśli z tego tekstu:”Nieobecność kobiet jest dostatecznym sygnałem, że dana mikronacja osiągneła już pułap, poniżej którego oczekiwać już można tylko śmierci mózgowej.”? Zapewne po trochu i to i to.

Król Edward odstąpił Królowej Karolinie koronę królestwa kryzysowego

Jaja a la corrida: raz pada byk, raz torreador

Czy więc wrzucając Karolinę Aleksandrę do klatki ze zdziczałymi dreamlandzkimi buhajami Edwardem kierowało przekonanie, że „kobieta łagodzi obyczaje”? Zapewne tak, ale w tym konkretnym przypadku głupi stereotyp może się potwierdzić, gdyż nowa Królowa znana jest z bycia powszechnie lubianą, łagodzącą spory i kompromisową w większości wypadków. Dla niektórych te cechy czynią ją mniej strawną – i traktują ją jako w najlepszym razie osobę naiwną i łatwo manipulowaną. Czy jednak słusznie?

Śledząc udział nowej Monarchini w największych sarmackich sporach i kryzysach widzimy, że zazwyczaj sprytnie unikała jednoznacznego opowiedzenia po którejkolwiek ze stron – i z różnym stopniem skuteczności apelowała o pojednanie. Łatwo ją zlekceważyć, ale wbrew pozorom pod spolegliwą powierzchnią można znaleźć sporo siły, jeżeli się wie gdzie patrzeć. Nie bez kozery długie sprawowanie funkcji administratorki sarmackiego kanału IRC przyniosły jej jednocześnie prześmiewczy, jak i pełen szacunku przydomek „Królowej Białorusi”, a rozdawane przez nią na prawo i lewo ciosy pstrągami zostały uhonorowane na jej herbie (obecnie ryby naturalizowano na skytyjskie dorsze).

Czy więc Karolina Aleksandra jest królową, na którą Dreamland nie zasługuje, ale której potrzebuje? Z tego co już widać – mamy próby opanowania brykających Dreamlandczyków postami w stylu swojego mentora. Czy jednak rozpuszczeni przez zadufanego Alfreda obywatele są jeszcze do okiełznania? Na pewno nie udałoby się to żadnemu smalcowi alfa, który w obecnej atmosferze zostałby potraktowany jako wyzwanie do zawodów porównywania rozmiaru cojones. Żelazno-Puchata Karolina może mieć większe szasne, by – idąc dalej metaforami korridy – ograniczyć wzajemne wbijanie sobie ostrych quesadilli do obszaru areny.


PIERWSZY NO-LIFE SARMACJI
Wywiad sprzed pół dekady – KvL vs Sted Asketil na łamach Kuriera

Pikantne historie z zaplecza nigdy nie wydanej książki „Diuszesa von Lichtenstein i 101 kochanków”


O Autorze
Prezerwatyw Tradycja Radziecki W mikroświecie od 2005 roku. Mieszkaniec wielu krajów, w Dreamlandzie od 2016 r. Współzałożyciel KPD. Literat, heraldyk, grafik i polityk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *