Po nocy spędzonej na statku, udało mi się wejść do Czoczen. Okazało się, że aby przejść przez jurtę na wejściu na pomost, wystarczyło podać hasło, które było zapisane małym drukiem na tablicy powitalnej.
Udałem się na plac targowy, aby przedstawić się Kugarczykom. Choć byłem ostrzegany, że Dreamlandczyków mogą tu postrzegać niezbyt przychylnie, spotkałem się głównie z bardzo przyjaznym odbiorem. Zaproszono mnie do odwiedzin w różnych osadach i miastach na terenie Kugarii, Tuyuhun i Hu.
Pierwszy raz od wielu lat byłem wolny od jakichkolwiek zobowiązań. Zaskoczyło mnie, jak niesamowite jest to uczucie. Choć w planach miałem poznawanie ludzi i miejsc, zamiast tego przez długie dni chodziłem po kugarskich stepach. Większość czasu nie natykałem się na żadnego człowieka. Przepiękne to chwile, gdy cały dzień idziesz przed siebie, zanurzony po pierś w wysokiej trawie.
Wędrowałem tak aż do momentu, gdy nade mną pojawiła się mgła. Bez wiedzy, gdzie znajduje się słońce, szybko straciłem orientację. Jak dowiedziałem się z transmisji, które odebrałem na podręcznym radiu, nad całą Kugarią zawisła nieprzenikniona mgła.
Ile to potrwa? Czy do tego czasu odnajdę wyjście? Nie mam pewności.